| Strona główna | Wspomnienia kinooperatorów |
Historia kina w Grabowcu - wspomnienia Witolda Różańskiego
opublikowana dzięki uprzejmości i za zgodą administratora Serwisu Towarzystwa Przyjaciół Grabowca http://tpg-grabowiec.pl
Kino w Grabowcu istniało już przed drugą wojną światową. Opowiadał mi o tym pan Stanisław Boczkowski - późniejszy kierownik kina. Było ono przy ulicy Wojsławskiej obok remizy strażackiej na działce pana Krawczuka, prowadzone przez pana Leona Sokołowskiego i jakiegoś Żyda lub dwóch, była to spółka 1/2 lub 1/3 udziału. Wyświetlane były filmy nieme, a zamiast dźwięku przygrywał zespół. Pan Sokołowski był z zawodu fotografem i jak na tamte czasy robił bardzo ładne zdjęcia. Jako kilkuletni chłopiec chodziłem z ojcem na filmy do remizy, gdzie potem było kino stałe. Nie wiem, skąd te filmy przywożono, projektor stał bezpośrednio na sali - nie było osobnej kabiny. Czasem wyświetlano jeszcze filmy nieme. Miejsc siedzących było niewiele, przeważnie stało się. Za ekran służyło białe płótno, pod ścianą stał wóz strażacki, wtedy jeszcze konny, a mimo to projekcje filmów cieszyły się zainteresowaniem, bo było to coś bardzo ciekawego, nowoczesnego. |
||||||||
Przed rokiem 50-tym powstało kino przy ulicy Koziej. Był to budynek drewniany kryty gontem. Stał pomiędzy teraźniejszym Ośrodkiem Zdrowia a budynkiem murowanym, w którym obecnie znajduje się Urząd Pocztowy (wcześniej mieścił się tam posterunek MO, bank spółdzielczy, a przed wojną była tam najprawdopodobniej szkoła). W drewnianym budynku kina oddzielono część sali na kabinę do wyświetlania filmów i poczekalnię a z tyłu za kabiną dobudowane było pomieszczenie na agregat prądotwórczy, ponieważ w tym czasie nie było jeszcze energii elektrycznej w Grabowcu. Elektryfikacja Grabowca nastąpiła w 1957 roku, przed tym rokiem oświetleniem była lampa naftowa. |
||||||||
Pierwszym kierownikiem kina był Stanisław Nowoświatłowski, agregat prądotwórczy obsługiwał Bronisław Kukielka, który mieszkał w sąsiednim budynku (obecnie na tym placu znajduje się ośrodek zdrowia). Kinooperatorami byli: Henryk Otrocki i Józef Skrzyński. W kinie oświetleniem oprócz lampy naftowej było światło z żarówki elektrycznej zasilanej z agregatu. Wspomnę, że żarówką w domach w Grabowcu świecili jedynie dwaj mieszkańcy - p. Brodzinski i p. Dyński, obaj zatrudnieni jako motorniczy młyna parowego w Grabowcu. Do kina w tamtym czasie przychodziły tłumy ludzi. Bilety były po 1,20 zł, a dla młodzieży szkolnej ze zniżką, tj. 60 gr. |
||||||||
Pamiętam ze po skończonym seansie cześć ławek odstawiano i urządzano zabawy taneczne. W tamtych czasach przeważnie zabawy odbywały się na placach (wolnym powietrzu). Pod ekranem była scena, na której młodzież szkolna i pozaszkolna wystawiała różne sztuki teatralne i akademie. Gdy powstało Liceum Ogólnokształcące w Grabowcu, pod kierownictwem pana Mieczysława Unifanowicza założone były dwie sekcje sportowe bokserska i piłki siatkowej. Na tej scenie był robiony ring, na którym walczyli w poszczególnych wagach trenujący boks uczniowie. Były to lata, kiedy polscy bokserzy odnosili zwycięstwa na mistrzostwach Europy. Oprócz projekcji filmowych w budynku kina, operatorzy jeździli po terenie gminy Grabowiec. Sprzęt oraz operatorzy podróżowali wozami żelaznymi. W tamtym okresie jedyna drogą utwardzoną była droga z Grabowca do Hrubieszowa (powiatu), reszta dróg była nie utwardzona. Błotniste drogi jesienią i roztopy wiosną to tzw. droga przez mękę. Dojechać do Majdanu Tuczępskiego, Cieszyna było bardzo ciężko, dlatego tez wozacy często rezygnowali z takiego zarobku. Noce były ciemne, miejscowości nie oświetlone, czasami nie było nic widać, dlatego też do oświetlenia drogi używana była latarka naftowa, a później żarówka zawieszona na tyczce, zasilana przez agregat prądotwórczy IFA odpalony na wozie. Filmy na wsiach wyświetlane były w remizach i szkołach. Na wyświetlanym obrazie widoczne były niekiedy drgania spowodowane pracą agregatu. |
||||||||
Z początkiem roku 1955 przeniesiono kino z ulicy Koziej do budynku przy ulicy Wojsławskiej (budynek istnieje do dnia dzisiejszego), był to budynek po remizie strażackiej. Przystosowano go na potrzeby kina - podłoga od połowy długości z nachyleniem, widownia ok. 200 miejsc, krzesła były przykręcone i składane (przetrwały do dziś znajdują się w GOKU, na starej plebanii). ekran duży, z rozsuwaną kurtyną, jedne drzwi wejściowe z poczekalni na salę i trzy drzwi wyjściowe (dwoje drzwi od strony ul. Wojsławskiej, jedne na przeciwnej ścianie). Drzwi w czasie seansów podświetlane były światłem z akumulatorów. Na widowni były dwa wentylatory. Była wydzielona kabina, poczekalnia i przybudówka na agregat prądotwórczy. W budynku kina były trzy piece - jeden w kabinie kinooperatora i dwa na sali. Na sali oraz w poczekalni zawieszone były gaśnice śniegowe, dodatkowo w kabinie znajdowały się koce azbestowe na wypadek pożaru kopi filmowej. |
||||||||
Przez cały czas istnienia kina do wyświetlania filmów służył projektor AP-12 na taśmę 16mm. Kopia filmowa była na podłożu łatwopalnym, nitrocelulozowym, praktycznie nie do ugaszenia, wydzielająca silnie trujący dym podczas spalania. Trzeba było ściśle przestrzegać przepisów BHP. Od roku 1960 kopie filmowe zmieniono na trudno palne (aceto). W nowym kinie kierownikiem został Stanisław Boczkowski. Kinooperatorami byli Bogdan Poterucha i Marian Orzechowski. |
||||||||
|
||||||||
Prace w kinie rozpocząłem w 1969 roku na 1/2 etatu po nagłej śmierci w wieku 30 lat Bogdana Poteruchy. Pracowałem jeszcze wtedy równocześnie przez rok w Rejonie Dróg i Mostów w Hrubieszowie, a wieczorami w czwartki i niedziele wyświetlaliśmy filmy z Marianem Orzechowskim. W inne dni kino jeździło w teren. W roku 1970 zrezygnowałem z pracy w Rejonie Dróg i zostałem zatrudniony na cały etat w kinie. |
||||||||
Po ukończeniu kursów kinooperatora III -go stopnia a następnie II-go stopnia, które łącznie trwały około jednego roku, odbyłem praktyki w kinie Stylowy w Zamościu. Były tam juz aparaty na lampę łukową (światło powstawało w wyniku spalania elektrod). Po ukończeniu kursów kinooperatora III -go stopnia a następnie II-go stopnia, które łącznie trwały około jednego roku, odbyłem praktyki w kinie Stylowy w Zamościu. Były tam juz aparaty na lampę łukową (światło powstawało w wyniku spalania elektrod). W tym czasie w kinie Start w Grabowcu były dwa aparaty produkcji NRD TK-35 z taśmą 35 mm. Mogły one służyć jako przenośne, lecz ze względu na większe rozmiary oraz trudności w transporcie służyły jako stałe. Na wyjazdy używany był projektor AP-12 na taśmę 16 mm. W aparatach TK-35 oraz AP-12 używane były lampy 750W oraz 1000W produkcji węgierskiej firmy Tungsram. Na wyjazdy byliśmy wożeni przez wozaków - byli to okoliczni gospodarze wynajmowani do transportu: Edward Lisiuk, Zbigniew Materna, Kazimierz Całka, Zdzisław Jurek. Około roku 1975 Marian Orzechowski wyjechał z Grabowca i zostałem jedynym operatorem. Do pomocy zatrudniono nowych pracowników: Jana Sabalskiego, Skurzewskiego, Krzysztofa Wolanina oraz Zdzisława Jurka, który był również wozakiem. Kino sprzątała oraz paliła w piecach kaflowych p. Szymańska, a po jej odejściu córka Irena. |
||||||||
Aparaty TK-35 wymieniono na dwa większe do projekcji stałej. Miały lampy 1000W i duże obiektywy do projekcji kolorowej i panoramicznej. Czasami miedzy te dwa projektory wstawialiśmy przenośny projektor AP-12 by odtwarzać filmy na taśmie 16mm. Kabina kinooperatora była mała i ciasna, z trudem wykonywało się czynności związane z projekcją filmu. Projekcja filmu wyglądała tak, że przed filmem wyświetlana była Polska Kronika Filmowa, dodatek o rożnej tematyce, zwiastun poprzedzający następny film i sam film. Mieliśmy ubranie koloru ciemnego, białe guziki, klapy i kołnierze, mankiety rękawów z wszywką koloru żółtego, spodnie z lampasami. Długie płaszcze podobne do kolejarskich. Na zimę kożuchy i ciepłe buty filcowe. Widownia kina Start nie służyła wyłącznie do projekcji filmów. Wynajmowana była na różne zebrania np. GS, zebrania gminne, wybory sołtysów, spotkania ze znanymi ludźmi. Były też przedstawienia organizowane przez młodzież szkolną czy koło gospodyń wiejskich. Organizatorzy za udostępnienie sali kupowali np. 50 biletów na film. Było to korzystne dla kina, bo zyskiwaliśmy nowych widzów i zwiększało to frekwencję, uczestnicy tych zebrań mieli tzw. darmowy film. |
||||||||
W latach 70 i 80 w szkole w Grabowcu organizowane były kolonie letnie, przyjeżdżały dzieci z Warszawy na dwa tygodnie. Dla nich organizowane były dodatkowe specjalne seansy. Z upływem lat przybywało dróg utwardzonych. Konie musiano podkuwać, ponieważ ścierały kopyta. Konie i wóz zamieniliśmy na motor Junak z przyczepką boczną, który był własnością kierownika Boczkowskiego. Ten motor był naszym transportem do końca istnienia kina. Na wyjazdy zabierane były głośniki, autotransformator, który zmniejszał napięcie z 220V na 110V, składany ekran i kopie filmowe. Obsługiwaliśmy wtedy 24 miejscowości z terenu gminy Grabowiec oraz ościennych gmin. Filmy wyświetlane były w remizach strażackich oraz szkołach, w dzień dla dzieci, wieczorami dla dorosłej widowni. Dzieci bardzo cieszyły się z przyjazdu kina. Dojeżdżając do miejscowości słychać były ich okrzyki kiniarze jadą! Pomagały przynosić aparaturę. Seanse były grane w miejscowościach: Tuczępy szkoła, Majdan Tuczępski szkoła, Skibice remiza, Szystowice remiza szkoła, Rogów remiza, Żurawlów remiza ,Skomorochy Małe szkoła, Skomorochy Duże pałac, Czechówka szkoła, Ornatowice remiza, Bereść remiza szkoła, Cieszyn remiza, Wolica Uchańska szkoła. Jeździliśmy do ościennych gmin: Lipina Nowa szkoła, Świdniki szkoła, Bogucice remiza, Mołodiatycze remiza, Rozkoszówka szkoła, Białowody remiza, Hajowniki remiza, Żuków remiza, Trzeszczany remiza, Ostrówek remiza, Drogojówka szkoła. |
||||||||
Afisze zapowiadające, reklamujące filmy były podawane przez mieszkańców danej wsi i tam rozwieszane. W Grabowcu były trzy gabloty oszklone oświetlone świetlówkami: jedna przy kinie, druga przy kiosku Ruchu, trzecia przy kiosku spożywczym (obecnie znajduje się się tam zieleń miejska, skwer, niedaleko sklepu spożywczego p. Zierebca. Afisze i fotosy przesyłane były razem z filmem. W terenie na wioskach godzinę przed projekcją wystawiane były dodatkowo głośniki z muzyką. Do przeglądu i naprawy projektora AP 12 jeździłem autobusem do Lublina na ulicę Obrońców Pokoju 1. Były tam Zakłady Naprawcze. Projektor taki ważył ok. 20 kg i trzeba było go nieść z dworca. Przeglądy projektorów stałych przeprowadzano w Grabowcu. Każda kopia filmowa miała tz. metryczkę, w której wpisywano datę przyjęcia kopii filmowej i ilość wyświetlonych seansów. W kinie znajdowała się książka przyjęcia kopii filmowej, rejestrowano w niej tytuł , producenta filmu ilość granych seansów. Pamiętam, że było ich ponad 1400. Niektóre przychodziły kilkakrotnie. Nie wiem, gdzie ta książka obecnie się znajduje W czasach socjalizmu każdego roku październik był miesiącem filmu radzieckiego. Każdy uczeń niemal obowiązkowo musiał obejrzeć film produkcji radzieckiej o Leninie czy o kołchozach. Na te filmy nie było chętnych mówiono że to ruska lipa. Zdarzały się też ładne i ciekawe filmy. Bardzo ładne były rosyjskie bajki. Każde kino miało swój plan dotyczący ilości widzów i ilości granych filmów i wpływów z biletów. Wtedy to dla ratowania planu przysyłano nam z Centrali Wynajmu Filmów dodatkowe filmy innych państw. I tak w metryczce filmu radzieckiego wpisywałem ilość seansów, chociaż grany był np. jakiś western. Plan w jakiś sposób trzeba było wykonać. Co roku w kinie powiatowym Plon w Hrubieszowie było podsumowanie wszystkich kin w powiecie. Kino Start w Grabowcu było jednym z najlepszych kin ruchomych, za co mieliśmy wyróżnienia i dyplomy. Wisiały one później W poczekalni i kabinie kinooperatora. Co dwa tygodnie otrzymywaliśmy cztery filmy. Jeden to były bajki dla dzieci. Seanse w kinie w Grabowcu były grane w czwartki - jeden lub dwa filmy I w niedziele grane były cztery seanse: o godz. 11 bajki dla dzieci, natomiast o godzinie 13, 15 i 17 filmy dla starszej widowni. Pod koniec lat 60. tych frekwencja w kinach systematycznie spadała. Spowodowane było to kupowaniem odbiorników telewizyjnych przez mieszkańców Grabowca. Ciężko było wykonać założony plan dla kina. Często wyjeżdżaliśmy do szkół. Częste wyjazdy koligowały mi z pracą we własnym gospodarstwie rolnym, które powiększałem. Dlatego też w 1980 roku, po 11 latach pracy zwolniłem się z kina. W tamtym okresie na seans do kina przychodziło juz zaledwie tylko kilka osób. Jednak nie rozstałem sie całkiem z kinem. Na prośbę p. Boczkowskiego przychodziłem i pomagałem przy projekcji filmów. Kierownikiem kina zastała żona p. Boczkowskiego, p. Władysława Boczkowska, a jej mąż został kinooperatorem. Gdy Stanisław Boczkowski odszedł na emeryturę, kino Start zakończyło działalność. Budynek, aparaturę i inne wyposażenie przejął Urząd Gminy w Grabowcu. Wspomnienia spisał Zbigniew Różański |
© film16mm.pl